Dodano: niedziela, 4 listopad 2012r.
Po mały wypadku jaki spotkał mój poprzedni odtwarzacz, zakupiłem — oczywiście z myślą o Rockboksie — Sandiska Sansę Fuze+. Zapraszam do krótkiej recenzji rzeczonego sprzętu z zainstalowanym alternatywnym oprogramowaniem.
Wprawdzie Rockbox obsługuje wiele urządzeń różnych producentów, kupno odtwarzacza następcza pewnych trudności. Większość dobrze opracowanych modeli jest albo trudno dostępna, albo w ogóle nie jest dostępna. Do odtwarzaczy najłatwiej osiągalnych na rynku i obsługiwanych przez Rockboksa należą urządzenia produkcji Apple oraz Sandiska.
Ponieważ jednak iPody, podobnie jak pozostałe produkty Apple, mają cenę wziętą z kosmosu (nadto zwyczajnie nie widzę się z tego rodzaju sprzętem), wybór ogranicza się w praktyce odtwarzaczy Sandiska.
Tu do wyboru obecnie (dawniej jeszcze można było dostać C200, E200 i Fuze, niestety odtwarzacze te zniknęły już z rynku) mamy tylko:
Odtwarzacze serii Clip wyeliminowałem z miejsca. Nie to, że mi się nie podobają — malutki odtwarzacz z klipsem ma swoje zalety i nie wykluczam, że z czasem zakupię go jako drugi na rowerowe wypady, łyżwy itp. Ale jako odtwarzacz na co dzień wolę jednak coś z kolorowym (a w przypadku ClipZip: w rozsądnej cenie) i większym ekranem. I tym sposobem na placu boju pozostał jedynie Fuze+.
Najłatwiej odtwarzacz zakupić na powszechnie znanym portalu aukcyjnym. Z reguły oprócz wersji pudełkowej, można zakupić również wersję OEM, do której nie dostaniemy raczej zbędnych akcesoriów jakimi są opakowanie i sterowniki dla Windows, za to będzie ona nawet dwukrotnie tańsza.
Sandiska Sansę Fuze+ można nabyć w cenie od ok. 130 zł (4 GB, OEM) do blisko 300 zł (16 GB, pudełko).
Fuze+ jak na odtwarzacz muzyki ma dość duże rozmiary: ok. 5×9,5×1 cm. Obudowa wykonana jest z dobrej jakości plastiku, wszystkie krawędzie oraz tylna ścianka jest zaokrąglona, dzięki czemu urządzenie nieźle leży w dłoni. Odtwarzacz jest leciutki — waży niecale 65 g.
Sandisk Sansa Fuze+© Ryan J Hoots, Wikipedia
Zależnie od wersji, posiada 4, 8 lub 16 GB wbudowanej pamięci, którą można rozszerzyć za pomocą karty microSD lub microSDHC — w sumie można więc nosić przy sobie nawet 48 GB muzyki, cytując klasyka: „powinno wystarczyć każdemu”.
Odtwarzacz wyposażony został w duży ekran LCD 2,4" o rozdzielczości 320×240 (QVGA) i częstotliwości odświeżania 30 fps. Pod ekranem znajduje się dotykowy panel sterujący (bez multi-touch). Dodatkowo z boku umieszczone są przyciski do ściszania i podgłaśniania, a na górze włącznik lub blokada klawiszy — to jedyne fizyczne przyciski dostępne w Fuze+.
Ponadto Fuze+ posiada radio z RDS-em oraz mikrofon. Do komputera odtwarzacz podłącza się przez kabel USB zakończony złączem microUSB.
Jeśli kogoś interesują jeszcze bebechy odtwarzacza — Sandisk wyposażył odtwarzacz w procesor ARM926EJ-S (architektura ARM v5TE, czyli v5 rozszerzona o instrukcje DSP) o taktowaniu 454 MHz oraz 64 MB RAM. Całkiem nieźle, mój pierwszy komputer był gorszy. ;)
O oryginalnym oprogramowaniu ciężko mi się wypowiadać, bowiem korzystałem z niego tylko przez pół godziny w drodze ze sklepu do domu. I prawdopodobnie lepiej spuścić na niego zasłonę milczenia — przez wspomniane 30 minut nie zdołałem opanować najbardziej podstawowej obsługi, za to zdrowo skląłem przycinający interfejs i pogmatwane sterowanie.
Jedynym ratunkiem dla Fuze+ — zresztą potwierdzanym na zagranicznych forach, które studiowałem przed kupnem odtwarzacza — jest instalacja na nim Rockboksa.
Instalacja Rockboksa jest dziecinnie prosta — potrzebny będzie program Rockbox Utility (RU; dostępny na Linuksa, Windows i Mac OS X), kopia oryginalnego oprogramowania (potrzebna do załatania programu rozruchowego, aby umożliwić uruchomienie Rockboksa).
Po podłączeniu urządzenia do komputera, uruchamiamy narzędzie RU — w nim wybieramy nasz model (powinien zostać wykryty automatycznie), punkt montowania (j.w.) oraz składniki, które chcemy zainstalować. Konieczna jest instalacja program rozruchowego i samego Rockboksa — obecnie można wybrać tylko wersję rozwojową (w tym miejscu pragnę pozdrowić osobę, która wymyśliła sposób oznaczania rewizji w Gicie), bowiem port na ten odtwarzacz jeszcze nie zyskał statusu stabilnego. Dodatkowo można doinstalować pliki gier (Doom!), pliki głosowe, motywy, czcionki itd. Podczas instalacji bootloadera, RU poprosi o wskazanie oryginalnego firmware'u.
Cały proces potrwa dosłownie chwilę (najdłużej może potrwać samo pobieranie z internetu składników). Jeśli Rockbox mimo wszystko nie przypadnie nam do gustu (ha!), przy pomocy RU można go odinstalować.
Jak wspomniałem Rockbox na Fuze+ nie osiągnął jeszcze statusu stabilnego. Nie wszystkie funkcje są już dostępne, w innych widać pewne niedociągnięcia. Jednakże najważniejsze funkcje wymagane od odtwarzaczy muzyki działają i jak najbardziej Rockbox na Fuze+ jest używalny. Bez trudu posłuchamy muzyki w niemal każdym dostępnym formacie, obejrzymy film itd. Dodatkowo pogramy w większość gier, poużywamy większości programów i przeglądarek.
Rockbox - bubblesGraficznie jeszcze niedoszlifowane, ale działa i dostarczy wielu godzin rozrywki
Rockbox - superdomMoże nie wygląda, ale to wciągająca gra strategiczna
A jakie niedociągnięcia i braki znaleźć można jeszcze w Rockboksie na Fuze+? Czasami podczas podłączania do USB lub rozłączania odtwarzacz się zawiesi, podczas uruchamiania w słuchawkach słychać dość denerwujące kliknięcie, podręcznik użytkownika jest niepełny, nie wszystkie gry i programy są jeszcze dopracowane (niedoszlifowana grafika lub sterowanie) i nie działa nagrywanie. Po prawdzie jednak nic, co skreślałoby ten odtwarzacz zupełnie. A z czasem błędy będą poprawiane.
Sandisk Sansa Fuze+ z pewnością ma swoje wady, a jego największą jest panel dotykowy, na rzecz którego, z sobie tylko znanych powodów (nowoczesność?), producent zrezygnował z większości fizycznych przycisków. O ile na oryginalnym oprogramowaniu jest on prawdziwą tragedią, Rockbox większość jego wad niweluje. Nadal jednak zdarza mi się przypadkiem „wcisnąć przycisk”, a obsługa odtwarzacza w ciemności wymaga nieco wprawy. Należy mimo to oddać sprawiedliwość, że dzięki jego zastosowaniu dostępnych jest w sumie 12 przycisków: głośniej, ciszej, włącznik/blokada i 9 stref na panelu — wystarczy do przypisania przycisku do wielu działań.
Czy mogę Fuze+ polecić? Z jednej strony postawiony w szranki z dowolnym odtwarzaczem nie obsługiwanym przez Rockboksa, moim zdaniem wygrywa zdecydowanie — twórcy wolnego oprogramowania potrafią wycisnąć wiele z niepozornych urządzeń. Z drugiej strony jeżeli komuś uda się dostać jeszcze starszy model Fuze, to polecałbym właśnie jego (i instalację Rockboksa, oczywiście). Wprawdzie ma on mniejszy ekran (1,9", 224×176) i gorsze osiągi (zaledwie 248 MHz procesor i 320 kB RAM; co nie znaczy, że dla odtarzacza to mało), ale port Rockboksa jest już dojrzały, a normalne sterowanie jest dużo bardziej przyjazne (pokrętło jest wręcz niezastąpione w grze Bubbles, klonie legendarnego Frozen Bubble — nie da się tak wyśrubować rekordu bez niego!).
Mimo to Sandisk Sansa Fuze+ to, po instalacji Rockboksa, naprawdę dobry odtwarzacz. Kilka niedociągnięć nadal obecnych wkrótce zapewne zostanie poprawionych, a do panelu dość szybko można się przyzwyczaić — a wtedy nic tylko używać i z wyższością patrzeć na odtwarzacze bez Rockboksa. ;)
Wpisy z bloga/ TOP