Wojna Linuxa z Windowsem - część pierwszaponiedziałek, 19 luty 2007 |
Od dawna trwa walka rynkowa pomiędzy dwoma graczami - popularnymi systemami operacyjnymi. Mają swoje racje. Wady i zalety. Możliwe, ze subiektywnie, postaram się tę walkę opisać. Jak to wygląda moim skromnym zdaniem.
Jeden front, dwóch przeciwników. To nie obraz pola wojny zbrojnej. To walka dwóch podstawowych graczy na rynku systemów operacyjnych. Gigant z marketingowym zapleczem ściera się z produktem wytworzonym przez informatyków i pasjonatów. Ten pierwszy ma zdecydowaną większość rynku – to Microsoft Windows. Rywalem jest Linux.
System amerykańskiego giganta jest wszechobecny w sklepach za nie taką małą cenę. System spod znaku pingwina można kupić, ale równie dobrze można pobrać za darmo z Internetu. I tu 1:0 dla Linuxa. Chodzi o dostępność. Wystarczy wybrać jedną z dystrybucji, ściągnąć obrazy płyty, wypalić i zainstalować. Zwolennicy „myszorobów” (tak windowsowców nazwał pewien profesor) sieją opinię, że Linux jest trudniejszy w obsłudze. Zapominają przy tym, że Linux to nie tylko konsola, ale i środowiska graficzne. Jest ich wiele, więc każdy znajdzie odpowiednie dla siebie. Wszystko jest pogrupowane w zbiory, więc i łatwo daną opcję znaleźć. 2:0 dla Linuxa. No dobrze. Ale co z dostępnością programów? Wszystkie reklamowane aplikacje są dla systemu Windows. Tylko po co przepłacać? Dla systemu Linux można praktycznie to samo zrobić za pomocą bezpłatnego oprogramowania, które najczęściej jest już domyślnie instalowane z systemem. Są także specjalne serwisy z informacjami o aplikacjach dla systemu operacyjnego Linux. Wszystko za darmo. Tym samym produkt Billa Gatesa traci kolejny punkt. Mamy zatem łatwą dostępność, wielość środowisk graficznych, darmowe oprogramowanie. Czas na czuły punkt Windowsów, czyli stabilność. Chyba każdy przeżył zawieszenie się systemu rodem z Microsoftu. Do tego ciągłe komunikaty o błędach i ociężała praca. Tutaj następna klęska amerykańskiego produktu. Linux prawie się nie zawiesza. Działa szybko dzięki swojej architekturze. Mamy więc 5:0 dla systemu otwartego. Jest jeszcze wiele zalet, o których teraz nie wspomnę. Czas na wady. Nic bez wad nie jest. Tutaj Windows odrobi dwa punkty. Pierwszy to dostępność. Przereklamowanie produktu Microsoftu powoduje, że o Linuxie prawie nie słychać. Działania marketingowe są praktycznie zerowe. Tu też wychodzi grzech pierworodny, którym posługuje się Microsoft i jego zwolennicy – Linux to system zrobiony przez informatyków dla informatyków. Tak było na początku. Teraz nie ma znaczących różnic. Zatem 5:1 dla Linuxa. Drugi punkt rywal Windowsa straci na instalacji i systemie plików. Praktycznie żaden Linux nie zainstaluje się na partycji FAT32 lub NTFS. Musimy zatem mieć osobną partycję, a raczej dwie, ponieważ musi być osobna partycja wymiany. Na stanie 5:2 dla Linuxa ogłaszam rozejm. Niedługo kolejna część wojny Linuxa z Windowsem. |
Wpisy z blogów/ TOP 30dni
Wiadomości/ TOP 24godz.
Linux dystrybucje/ TOP polecane
Copyright 2015 by LinuxPortal.pl